Wycieczka autokarowa, której celem były tym razem krajoznawcze atrakcje stolicy sąsiedniego powiatu oraz uroki przyległości, została przygotowana w miejsce daleko wcześniej planowanego wypadu za granicę. Miał on prowadzić na Węgry - najpierw tylko do Budapesztu, a w następnej wersji do Egeru i Miszkolca. Obie propozycje, głównie z braku odpowiedniej liczy chętnych, nie doszły jednak do skutku.
Mimo to, sobotnia wycieczka w Sanockie (12 września, godz. 9:00-18:00) okazała się ze wszech miar satysfakcjonującym "ekwiwalentem". Jej uczestnikom, wbrew dość niepewnym prognozom synoptyków, prawie cały czas towarzyszyło gorące słońce i bardzo ciepła aura. Także program rzeczowy, przygotowany fachowo przez grono organizatorów, nad którego realizacją osobiście czuwał i aktywnie animował go nasz cicerone - dr Tadeusz Łopatkiewicz, był zapowiedzią i rękojmią udanego wyjazdu.
Dla wielu osób, które - czy to w ostatnich latach, czy też może w ogóle nigdy jeszcze - nie były w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, już pierwszy kontakt z tym "muzeum wsi" oraz jednym z największych w Europie skansenów, musiał być i naprawdę był sporą niespodzianką. Dzięki interesującej relacji przewodników (Marcin Krowiak, T. Łopatkiewicz), w miarę zapoznawania się z konkretnymi obiektami w kolejnych sektorach Parku Etnograficznego, do świadomości wielu osób docierał fakt jak bardzo z roku na rok zmienia się jego zewnętrzne oblicze. Chociaż przed kilkunastu laty ogień bezpowrotnie strawił szereg cennych obiektów budownictwa drewnianego, wzbogacany w nowe obiekty zabytkowe skansen budzi dziś u widza szacunek i podziw dla rozmachu permanentnej jego rozbudowy. Równocześnie miejsce to sprzyja głębszej refleksji nad duchową i materialną kulturą polską i ruską, spowitą klimatem naturalności, sporego bogactwa i swoistego piękna. Sprzyja też zamyśleniom nad odmiennością i specyficznym charakterem zgromadzonych i pokazywanych zbiorów - wszystko na tle i w kontekście szybko biegnącego czasu oraz przemian, które nastąpiły w środowisku zamieszkania Bojków, Łemków, Dolinian i Pogórzan właściwie w okresie kilku ostatnich pokoleń.
Krótki, bo tylko dwu i pół godzinny, ale przecież edukacyjny spacer i ogólny rzut oka na wprowadzone od niedawna nowe akcenty w skansenie - będący w budowie sektor dworski, powstający sektor naftowy czy inne rozbudowywane i wzbogacane sektory (w najnowszym planie jest także rynek małego galicyjskiego miasteczka) - dawał poczucie bezpośredniego "wglądu" i zupełnie osobistego kontaktu z materialnymi źródłami lokalnej historii. Równocześnie dla wielu pojawiła się rzadka i bardzo miła sposobność obcowania z obiektami pochodzącymi z okolic samego Krosna, jak choćby chałupy z Korczyny, Ustrobnej i Węglówki, zagroda z Równego, spichlerz i krzyż z kapliczką z Jaszczwi, karczma z Rogów czy kuźnia z Haczowa.
Muzeum Historyczne w Sanoku - najstarsza tego rodzaju instytucja w południowej części województwa podkarpackiego (1934) - prezentujące w przekształconych pomieszczeniach zamku z czasów renesansu cenne zasoby specyficznych zbiorów sztuki cerkiewnej, było kolejnym miejscem, które swą wyjątkowością od lat budzi zainteresowanie widza muzealnego z kraju, Europy i świata. Słuchając informacji i przewodnickiego komentarza (Maria Tyburczy), nasza grupa miała przede wszystkim bezpośredni kontakt z największą w Polsce ekspozycją ikon (w zbiorach zespół ok. 700 obiektów; jego połowa na wystawie). Kolekcja ta pochodzi z wnętrz cerkiewnych położonych na terenie ciągnącym się od Gorlic za Przemyśl. Najstarsze z ikon - "Zaśnięcie NMP" (Żukotyn) i "Ukrzyżowanie" (Rychwałd) - sięgają I połowy XV wieku. Kilkadziesiąt tablic wykonano w XVI stuleciu, zaś inne bogate oraz zróżnicowane w treści i formie przykłady malarstwa cerkiewnego powstawały w okresie od XVII do XIX wieku.
W muzeum obejrzeliśmy także zbiory sztuki sakralnej Kościoła rzymskokatolickiego (XV-XIX w.) i związany z ziemią sanocką ciekawy zespół malowanych na płótnie portretów sarmackich (XVII-XIX w.).
Na najwyższej kondygnacji zamku mieliśmy okazję zwiedzić bogate zbiory sztuki współczesnej; zgromadził je i ofiarował muzeum w darze (1963) sanoczanin z pochodzenia, artysta malarz Franciszek Prochaska. Ewenementem była też sposobność obcowania z fragmentem głośnej, popularnej, choć kontrowersyjnej twórczości Zdzisława Beksińskiego, kolejnego hojnego sanoczanina. W ekspozycji funkcjonuje niespełna 70 jego obrazów, w zbiorach ok. 250, a cały przekazany w spadku zbiór liczy blisko 4 tys. obiektów (malarstwo, rysunek, grafika, fotografie).
Po relaksującym spojrzeniu na zamkniętą pasmem Gór Słonnych pełną zieleni okolicę (widziana z platformy nadbudowanej na niedawno odkrytej baszcie), wkrótce znaleźliśmy się w chłodnym klasycystycznym wnętrzu dawnej cerkwi unickiej (1778-84), która funkcjonuje opodal zamku. Obecnie jest to archikatedralny (od 1996) prawosławny Sobór Świętej Trójcy, przy którym rezyduje abp Adam Dubec, ordynariusz przemyski i nowosądecki. Miejscowy duchowny (protodiakon o. Antoni Jary), nawiązując do historii Kościoła we wczesnym średniowieczu, dzielił się z nami szeregiem uwag historycznych, które dotyczyły Kościoła wschodniego i jego związków z Kościołem zachodnim. Objaśnił też funkcję ideową i elementy artystyczne wnętrza, głównie odnoszące się ikonostasu (XIX w.), barokowych ołtarzy bocznych (XVIII w.), polichromii oraz obszaru sacrum w świątyni.
Skąpani w gorących promieniach słońca, przez pięknie odrestaurowany i atrakcyjnie prezentujący się Rynek, przeszliśmy następnie przed wzniesiony w XVII wieku kościół p.w. Podwyższenia Krzyża Świętego, w którym posługę duszpasterską pełnią oo. Franciszkanie konwentualni. Informacja będąca szkicowym zarysem jego historii (T. Łopatkiewicz) i pobieżne zapoznanie się z późnobarokowym wnętrzem kościoła, wzbogaconym zabytkami ruchomymi z XVII w., to ostatnie akcenty i doznania krajoznawcze, jakimi w tym dniu obdarzyło nas miasto, stolica administracyjna dawnej ziemi sanockiej, w obrębie której od połowy XIV wieku do roku 1772 znajdowało się Krosno.
Po 20. minutach jazdy znaleźliśmy się na parkingu w Manastercu, u stóp góry Sobień (347 m n.p.m.). Znajduje się na niej rezerwat przyrody, który swą bujną zielenią z chronionymi roślinami runa otacza ruiny zamku wzniesionego za panowania króla Kazimierza Wielkiego. Z czasem (od 1389) przez ponad sto lat (do 1512) był on własnością oraz siedzibą rodu Kmitów i centrum klucza sobieńskiego. Po przeniesieniu się Kmitów do Leska Sobień wraz z upływem czasu popadał w ruinę i pozostaje nią od pięciu stuleci.
Na wysokość ruin uczestnicy wycieczki wspięli się po drewnianych schodach (1997), aby z wtedy także wybudowanej platformy widokowej podziwiać tajemniczy urok miejsca. Zwłaszcza ekspozycję pokrytego lasem przepastnego urwiska, gwałtownie i niemal pionowo opadającego w dół ku dolinie, w której leniwie płynie San.
Doznania estetyczne związane z pięknem przyrody ożywionej, malowniczym krajobrazem, osobliwym majestatem tego dzikiego ustronia oraz pamiątkowe zdjęcia stanowiły dla wielu osób nagrodę za żmudną i nie bez wysiłku pokonaną trasę w górę i w dół. Nagrodą było też pełne relaksu końcowe spotkanie i posiłek przy ognisku na Białej Górze w Sanoku. Po wysiłku fizycznym, spotęgowanym upalną pogodą, wszystkim jak rzadko smakował chleb powszedni z pieczoną na ogniu kiełbasą oraz gorąca herbata i czarna kawa.
Dzięki temu, że powrót do Krosna nastąpił dokładnie o zaplanowanej porze, niektórzy z uczestników wycieczki mogli jeszcze tego dnia udać się do Muzeum Marii Konopnickiej w Żarnowcu, gdzie w plenerze (godz. 19:00) - w ramach "V Polskiego Festiwalu Narodowego" - Opera Śląska w Bytomiu prezentowała słynną operetkę węgierskiego kompozytora Ferenca Lehára "Wesoła wdówka".
Andrzej Kosiek
Wycieczce towarzyszyło skromne Vademecum, które pobrać można poniżej: