Zapowiadana od szeregu tygodni wycieczka w Przemyskie doszła do skutku w sobotę, 20 czerwca. Mimo niezbyt pewnej i cały dzień pochmurnej aury, a także zapowiadanego deszczu, który jednak szczęśliwie nas omijał, samo przedsięwzięcie od strony krajoznawczej było w sumie udane (kierownikiem wycieczki, w której uczestniczyło 46 osób, był Pan Jerzy Steciak). Mocno napięty czasowo program ekskursji dostarczył uczestnikom miłych wrażeń, choć równocześnie sprawił, że nie udało się zrealizować części atrakcji, wcześniej zaplanowanych zapewne zbyt optymistycznie i na wyrost.
Po wyjeździe z Krosna (godz. 7.00) trasą przez Sanok, Góry Słonne, Kuźminę i Birczę niespełna dwie godziny później znaleźliśmy się na terenie Zespołu Zamkowo-Parkowego w Krasiczynie. O złożonych, często niespokojnych czy wręcz burzliwych dziejach pomnikowego założenia polskiego manieryzmu z 1. poł. XVII w., które w przeszłości miało wielu zmieniających się właścicieli (od 1996 w rękach Agencji Rozwoju Przemysłu S. A. w Warszawie), opowiadał miejscowy przewodnik pośrodku rozległego dziedzińca zamkowego. Z tego miejsca kreśliła się przed nami cała zewnętrzna okazałość i maestria znakomitej rezydencji magnackiej, której ściany ubogacono misterną attyką i dekoracjami sgraffitowymi. Dzięki prowadzonym ostatnio pracom remontowo-budowlanym i konserwatorskim odzyskała ona częściowo swój dawny blask. Mogliśmy tego doświadczyć, zwiedzając jedyne zachowane XVII-wieczne wnętrze, którym w Baszcie Boskiej jest Kaplica Zamkowa p.w. Wniebowzięcia NMP i Wszystkich Świętych. Wnętrze to, zdewastowane i ogołocone po wtargnięciu Sowietów (1939), przez szereg długich lat po wojnie było poddawane żmudnym pracom remontowo-konserwatorskim. Kaplica, niedawno konsekrowana i oddana do kultu (X 2008), błyszczy dziś bogactwem przepięknych dekoracji zrekonstruowanego ołtarza, chórku muzycznego czy posadzki, a zwłaszcza okazałych stiuków w czaszy kopuły.
Zdecydowanie mniej okazale (raczej smutnie i przygnębiająco), mając na uwadze kontekst w postaci szeregu bolesnych zdarzeń wojennych, prezentują się inne wnętrza zamkowe, które nam udostępniono. Były to: gabinet właściciela w Baszcie Szlacheckiej, pokój myśliwski Sapiehów oraz zdemolowana w 1939 r. przez żołnierzy sowieckich a obecnie uporządkowana i udostępniona zwiedzającym krypta z 2. poł. XVII w. (pod kaplicą), w której spoczywają zmarli w XIX stuleciu członkowie rodziny Sapiehów.
Bardzo krótki spacer po obrzeżu rozległego (15 ha), bogatego historycznie i przyrodniczo parku stanowił dla nas tylko namiastkę zwiedzania tego ogrodu pałacowego, założonego w XVII w. a uzupełnianego staraniem księcia Władysława Sapiehy (1853-1920). Doraźny podziw i szacunek dla urzekającego miejsca z okazami m.in. tulipanowca czy miłorząbu buklakowego (japońskiego) musiały nam wystarczyć, gdyż z pośpiechem ruszyliśmy do leżących 6 km za Przemyślem Bolestraszyc, gdzie dotarliśmy o godz. 11.00.
Pierwszym z obiektów, do którego dotarliśmy stąpając uciążliwie pod górę błotnistą dróżką, jest chroniony prawem (od 1968) zabytek architektury - pancerny Fort XIII ("San Rideau"). Kontakt poprzez autopsję z miejscem, które pozostaje nadal znamiennym i autentycznym świadkiem historii sprzed stulecia, aczkolwiek obecnie funkcjonuje w nieco dzikim terenie na tle bujnej przyrody (fort wysadzony przez Austriaków w dniu poddania twierdzy Rosjanom; 22 III 1915), przeniósł naszą wyobraźnię w zgoła inne czasy. Okazałe reszty betonowych ścian austriackiego umocnienia obronnego (1892-96), przed I wojną światową i na jej początku (1914-15) należące do zewnętrznego pierścienia fortecznego Twierdzy Przemyśl, ożywiły się dzięki opowiadaniu Ryszarda Majki, krośnieńskiego przewodnika, który też przekazywał nam informacje na trasie całej wycieczki. Zwłaszcza mocne wrażenie zrobiła jego opowieść o dwóch jeńcach, rosyjskich oficerach. Po ośmiu latach, podczas rozbiórki fortu (1923), przypadkowo odnaleziono ich w zasypanym podziemnym pomieszczeniu fortu, a jeden z nich pozostawał nadal przy życiu.
Drugim i równocześnie głównym obiektem naszych zainteresowań w Bolestraszycach było Arboretum i Zakład Fizjografii. Na zwiedzenie tego typowego ogrodu biologicznego (istnieje od r. 1975), mogliśmy przeznaczyć zaledwie około dwóch godzin czasu. To jedyne w Polsce południowo-wschodniej arboretum (w kraju funkcjonuje ich ponad 30), które położone jest malowniczo na powierzchni 26 ha, finansują władze samorządowe woj. podkarpackiego. W owym jakby "rajskim ogrodzie" zgromadzono ponad 4200 odmian (form) roślin, sprowadzonych na to miejsce z całego świata. Tylko pobieżny ogląd przyrodniczego bogactwa i często wyjątkowych okazów botanicznych robił duże wrażenie oraz budził szacunek dla potęgi świata natury.
Wsłuchani w dogłębne, podane interesującym językiem, objaśnienia fachowca z arboretum, przeszliśmy najpierw ścieżkami otwartego przed rokiem ogrodu dla niepełnosprawnych. Następnie, podążając w głąb terenu, każdy z uczestników mógł nacieszyć uszy i oczy specyficznym jego klimatem oraz bogactwem przedziwnych treści, wartości i niespodzianek, które kryje ożywiona przyroda. Na trasie tego spaceru zwiedziliśmy także w Muzeum Przyrodniczym ekspozycję poświęconą czasom paleolitu i neolitu, wystawę muszli oceanicznych oraz szereg okazów spreparowanych zwierząt i ptaków. Część tych prezentacji znajduje się w pomieszczeniach klasycystycznego dworu z XIX w., w którym (po r. 1846) mieszkał i tworzył Piotr Michałowski, wybitny artysta, uznawany za głównego przedstawiciela romantyzmu w malarstwie polskim.
Opuściwszy to pełne uroku miejsce, nucąc teraz pieśni maryjne, przez Przemyśl i Fredropol dotarliśmy do miejsca pątniczego, położonego wśród lasów na szczycie wzgórza. Jest nim Kalwaria Pacławska, duchowe centrum regionu. Celem naszej podróży było nawiedzenie słynącego od kilku wieków Sanktuarium Męki Pańskiej i Matki Bożej Kalwaryjskiej. Na ręce jednego z oo. Franciszkanów konwentualnych - stróżów cudownego wizerunku Maryi odbierającego cześć w retabulum ołtarzowym (prawy transept świątyni wzniesionej w XVIII w.) - który powitał naszą grupę, podając krótką informację o historii miejsca, przekazaliśmy dar autorstwa Grażyny Tomasik, członka Stowarzyszenia. Artystycznie wykonany barwny gobelin (72 x 50 cm) opatrzyliśmy dedykacją: W dowód duchowych więzi mieszkańców Krosna z sanktuarium maryjnym w Kalwarii Pacławskiej, kopię cudownego obrazu Matki Bożej Murkowej - Obrończyni Wiary z kościoła ojców Franciszkanów w Krośnie ofiarowują tutejszej wspólnocie klasztornej członkowie Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Krośnieńskiej z Krosna. Krosno - Krasiczyn - Przemyśl - Kalwaria Pacławska - 20 czerwca 2009. Spotkanie u stóp Matki Bożej dało nam sposobność zaniesienia wspólnej modlitwy za śp. Irenę Farską, skarbnika ZG, która odeszła od nas nagle przed dwoma tygodniami. Pobyt w sanktuarium, który trwał zaledwie nieco ponad godzinę, pozwolił jedynie na pobieżne zapoznanie się z tym pełnym uroku i ciszy ustronnym miejscem spotkania Boga z człowiekiem. Był też okazją do zakupu wydawnictw krajoznawczych, pamiątek i dewocjonaliów oraz wykonania dokumentarnych fotografii.
Końcowy akt wycieczki miał miejsce na terenie dość dobrze zachowanego Fortu VIII ("Łętownia"), najstarszego w przemyskiej twierdzy (1881-82), który znajduje się w rejonie wsi Kuńkowce (5 km od Przemyśla). Obecny dzierżawca fortu i zbieracz militariów, zafascynowany historią obu wojen, barwnie i ekscytująco opowiedziawszy historię miejsca oraz walk o twierdzę, która przed Rosjanami broniła się pięć i pół miesiąca (1914-15), udostępnił nam swe zbiory. Oglądając zgromadzone w pomieszczeniach fortu (amfilada) części uzbrojenia i różne osobliwe przedmioty z obu wojen światowych, mogliśmy także dotknąć atmosfery wnętrz i wyobraźnią wczuć się w ich dawną specyfikę, włącznie z trudami i udrękami żołnierskiego życia w koszarach.
Pobyt w forcie wieńczył gorący posiłek na wolnym powietrzu i przyjemności związane z akcentami ludycznymi (muzyka, tańce, kuplety) i emocjonalnymi (nagranie kanonady dział fortecznych). Pozwoliło to uczestnikom nieco odpocząć lub zająć się chwilą rozmowy. Także powrotowi do Krosna (godz. 21.00) towarzyszyły popularne piosenki, które zwykle gromko i chętnie są śpiewane na koniec każdej udanej wycieczki.
Andrzej Kosiek
foto 1-7 Tomasz Lorens
Zobacz program wycieczki >>