Po niezwykle udanym kuligu zeszłorocznym, postanowiliśmy powtórzyć tę miłą imprezę w roku bieżącym. Ale w realiach Polski - śnieg zimą - to zjawisko nieoczywiste. Kiedy przystępowaliśmy do organizacji wycieczki - było go niewiele, a na kilka dni przed terminem - i to nawet zaczęło topnieć. Ale śmiałym szczęście sprzyja - przed samą sobotą 19 stycznia 2019 roku dosypało nam nieco, przymroziło, a ranek obudził nas dawno nieoglądanym słońcem i bezchmurnym niebem.
Ci, którzy zdecydowali się zgłosić swój udział w sobotnim II Kuligu w Pstrągowej, wygrali los na loterii, bo tak pięknej aury nie było jeszcze w tym roku i następnego dnia było znowu szaro-buro. A pogoda w trakcie kuligu to rzecz równie ważna jak śnieg i dobre towarzystwo.
Wyjechaliśmy z Krosna o 9:00, przestronnym autokarem, 31-osobową grupą, aby przez Wysoka Strzyżowską, Dobrzechów i Tropie stanąć w Siedlisku "Janczar" w Pstrągowej kilka minut po 10:00. Tu czekały już na nas sanie - trzy dwukonne zaprzęgi, którymi wyruszyliśmy zaraz drogą przez las, potem polami, po odkrytej wierzchowinie z pięknymi widokami na wszystkie strony. Śnieg skrzył się w lekkim mrozie, słońce grzało na tyle mocno, że niektórzy wrócili z pierwszą tego roku opalenizną. Cisza dzwoniła w uszach, jak i dzwonki końskiej uprzęży, krajobrazy przesuwały się wolno przed oczyma, pogadany furman bawił nas interesującą rozmową o swej profesji i koniach. Godzinny przejazd minął - jak rok temu - ponownie za szybko, bo już zjeżdżaliśmy w dół, do Siedliska, gdzie w obszernej wiacie czekało na nas płonące ognisko, gorący żurek, chleb ze smalcem, kawa i herbata oraz inne specyjały. Pochłanialiśmy je szybko, bo pobyt na mroźnym powietrzu zaostrzył apetyty. Komu ciągle było mało - ten smażył sobie jeszcze na ogniu kiełbaskę, ów grzał się tylko przy ogniu i rozmawiał w małych grupach z pozostałymi, dzieląc się wrażeniami i kontemplując piękno Pogórza Strzyżowskiego. Stron tak bliskich Krosna, a równocześnie niemal nieznanych.
O 13:00 posprzątaliśmy stoły i po grupowej fotografii - zajęli miejsce w autokarze. Pamiętając o nawierzchniach śliskich o poranku, powrót wybraliśmy trasą nieco okrężną, za to drogami głównymi i dobrze utrzymanymi. O 14:30 byliśmy na z powrotem w Krośnie - odprężeni, oszołomieni czystym powietrzem i ciszą okolic Pstrągowej. Już w autobusie dziękowaliśmy za te miłą imprezę zespołowi organizacyjnemu kuligu w składzie: Henryk Bogacz, Stanisław Lorens, Jan Stachyrak i Krzysztof Urbanek. Wszystko udało się tego dnia tak dobrze, że każdy z uczestników z góry deklarował chęć udziału w kuligu w roku przyszłym. Do zobaczenia zatem!